Obudziłam się z krzykiem spowodowanym tym samym powtarzającym się każdej nocy snem. Następnie spojrzałam na zegarek stojący przy łóżku zdając sobie sprawę że był sam środek nocy. Cały sen, jego sens kręcił się wokół niego, wokół Matta. Nie byłam w stanie zasnąć ponownie, więc podeszłam do okna, otworzyłam je, po czym usiadłam na parapecie patrząc w gwiazdy i rozmyślając. O śnie i dniu w którym widziałam go po raz ostatni. Ten koszmar był wspomnieniem ostatniego dnia szkoły. Wszystko działo się szybko: zakończenie roku, pocałunek i wiadomość że wyjeżdża, potem spadał w przepaść, a wtedy ja budziłam się przerażona. Minął drugi miesiąc, On nadal nie dał znaku życia. Podróżuje teraz po Ameryce, ja byłam dla niego jedynie przeszkodą w realizacji marzeń. Od tamtej pory nic nie ma dla mnie sensu. Zmarnowałam tyle czasu na niego i marnuje go nadal. Najgorsze jest to, że nie potrafię z tego skończyć, nie umiem zapomnieć. Zostały mi tylko wspomnienia, które powracają za każdym razem gdy zamykam oczy. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk budzika, ze zdziwieniem malującym się na twarzy stwierdziłam, że musiałam przesiedzieć tak kilka godzin. Dzisiaj zaczynałam naukę w nowej szkole, te zmarnowane wakacje należały do przeszłości. Pospiesznie się ubrałam i wyszłam zarzucając torbę na ramię, nie szłam do nowej klasy z entuzjazmem, nie potrafiłam. Mimo wszystko, środku mnie kiełkowała mała iskierka nadziei na nowy, wolny od Matta i zdecydowanie lepszy rozdział w moim życiu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Zapraszam na prolog, jestem otwarta na komentarze, te pozytywne jak i krytyczne. Jeśli ktokolwiek będzie zainteresowany tą historią, to nowy rozdział pojawi się do końca tego tygodnia.